Strony

niedziela, 20 kwietnia 2014

Nie piszę...




Nie piszę...
Nic nie piszę...
Coś myślę...
Często myślę...
Ale nie piszę...
Nic nie piszę...
................
................
................
................
................
Bo wyczerpały mi się słowaaaaaaa...
Ale czytam Szymborską...

wtorek, 4 lutego 2014

Świeczka zgasła, bo wpadła do studni...


Jeśli macie czas, ochotę, znajomych,chłopaków, dziewczyny, matki żony i kochanki...
Po prostu przyjdźcie :)


Dog days are over cz.3



Zosia jest dobrze persperującą maklerką giełdową.
Poznałyśmy się w liceum, którego zresztą szczerze nienawidziłyśmy,
miałyśmy wspólnych nieprzyjaciół, którzy podkładali nam kłody pod nogi, a my jako bratnie dusze łapałyśmy się przyjacielsko za ręce, dłoń w dłoń i obie je sprytnie z brawurową gracją, elegancją wdziękiem jak na prawdziwe damy przystało przeskakiwałyśmy. Siedziałyśmy razem w brudnych ławkach, nie rozumiejąc za grosz praw jakimi rządzi się królowa nauk zwana matematyką, razem żyłyśmy we wszystkich czasoprzestrzeniach: Przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Choć naszą ulubioną była zdecydowanie przyszłość, która rysowała się w kolorowej bańce, w której świat postrzegany był z zupełnie innej perspektywy, były nią marzenia i wielkie plany o podróżach, wypełnionych kolorami zapachami, ludźmi, którzy czasem się do Ciebie uśmiechają, przygody ściskające umysły do granic możliwości, krajobrazy, których nasze oczęta jeszcze nigdy nie dostrzegły, nie przeżyły, a wyobraźnia malowała je pędzlem spontanicznym ale i sentymentalnym.
Utkane ze snów wielkie kariery zakrapiane pieniędzmi i nierozerwalny modelowo wyprofilowany obraz samych siebie jako kobiety silne, samodzielne, spełnione, perfekcyjnie ubrane, pachnące Chanel No.5 pogrążone w dźwięcznym stukocie miękkich obcasów. Zawsze towarzyszyły nam horoskopy, głód wiedzy astronomicznej, zgłębianie tajników tego, co niekoniecznie jest ludzkie, a ma na człowieka większy wpływ niż on sam. Zosia jest zodiakalnym rakiem urodzonym 18 lipca co za tym idzie jest z żywiołu wody. Są to ludzie bardzo wrażliwi, uczuciowi, oddani swoim najbliższym, rodzinie i przyjaciołom, bywają niekiedy zamknięci w sobie, aby odzyskać wewnętrzny spokój.
Raki są ostrożne i przewidywalne. Doskonale potrafi wczuwać się w czyjąś sytuację. Potrafią bezgranicznie kochać i przyjmować ciosy, które wiernie chowają na dnie swoich spokojnych serc, potrafią wybaczać, co nie oznacza, że zapominają o krzywdach jakie im wyrządzono. Wręcz przeciwnie, doszczętnie zranione wyciągają swe szczypce i szczypią, robią to w sposób bardzo wysublimowany i nadzwyczaj bolesny. Wielokrotnie zraniony unosi się dumą i podąża za głosem serca inną ścieżką. Raki to czyste źródła wszystkich ludzkich zachowań, ponadto mają doskonale rozwiniętą intuicję. W życiu najważniejsze jest dla nich poczucie bezpieczeństwa. Zośka ma jednak w sobie większą odrobinę spontaniczności, niż przypisuje się zazwyczaj rakom, jest osobą o charakterze bogatym w wielomian cech uniwersalnych, czym zdobywa natychmiastową sympatię otoczenia. W szczególności płci przeciwnej, zazwyczaj są nią oczarowani, i charyzmą, która od niej bije. To kobieta obok, której nie można przejść obojętnie. Samoistnie zwraca na siebie uwagę, czuć, ze jest obecna. Można pokusić się o stwierdzenie, ze jest filozofką marzeń. Bezustannie snuje myśli filozoficzne dotyczące życia, próbuje zbadać jego rytm, odpowiedzieć sobie na pytania, które zakrapiane są tajemnicą egzystencji. To co łączy Zofię i Adriannę to miłość do wszechobecnej psychologii, nauki, która mocno ukształtowała ich sposób myślenia, poglądy na świat i ludzi, na to kim być i jak odnieść sukces. Zamiast uczyć się przedmiotów takich jak historia, geografia bądź fizyka wolały czytać powieści psychologiczne o ludziach, którzy dążą do szczęścia, harmonii, życiowego spełnienia oraz poczuciu pełnej świadomości. Młoda Maklerka zainteresowała się giełdą u źródła liceum, poznała wtedy pewnego mężczyznę, który szalenie zainteresował ją swoją biegłością w tej dziedzinie. Mężczyzna ten miał niestety więcej wad niż zalet, a właściwie jego główną wadą był brak zalet, może oprócz jednej jego matki, która Zosieńkę uwielbiała i mając 3 synów, kochała jak własną córkę. Uczucie do niego z czasem wypaliło się po różnorodnych koleinach losu, a zamiłowanie do giełdy pozostało i stało się coraz silniejsze. Zaczęło się badanie rynku, kupowanie i śledzenie prasy giełdowej, dociekanie funkcjonowania ogromnych korporacji a co za tym idzie ogromna ochota na sukces i wielki luksus finansowy. Adrianna natomiast usilnie chciała zostać prawnikiem. Jednak w ostatniej chwili zmieniła życiowe plany i postanowiła zostać dziennikarką. Jest zbyt temperamentna, rozniosłaby salę sądową pod wpływem silnych emocji, które zazwyczaj jej towarzyszą. Nic dziwnego to kobieta spod znaku Barana, prawdziwy ogień duszy.


niedziela, 2 lutego 2014

Dog days are over cz.2




Ada z ulgą schodzi z wagi, jest stabilna, taka jak wczoraj, otrzepując duszę z ramienia zmierza do kuchni. To nie byle jakie miejsce, jest to SD ( Serce Domu ).
To właśnie tutaj odbywają się wszystkie najważniejsze rozmowy, to tutaj zapadają najważniejsze decyzje dotyczące dalszego życia domowników. Panuje tu klimat, ubrany w nutę czegoś na podobiznę włoskiej restauracji. Jest tu pozostawionych tysiące gestów domowników i ich gości. Oraz mnóstwo różnorodnych fotografii , w przeróżnych starych ramkach, niosące za sobą pewną historię. Czas tu nieubłagalnie zwalnia. Pachnie świeżą bazylią, podniecającą kupki smakowe każdego kto się tu zjawi.
Jest to istne królestwo Kajetana bliskiego kuzyna Zośki, który jest wprawdzie bogato utalentowanym początkującym kreatorem mody, ale ukończywszy szkołę gastronomiczną z wyróżnieniem zna się na kucharzeniu lepiej niż nie jedna kobieta mieszkająca w tym domu. Jest on zafascynowany włoską kulturą, zaczynając od historii modowej awangardy, poprzez kunszt architektury, kończąc na kuchni obfitującej w liczne kalorie.
Nie zapominając o samym kształcie tego kraju, słynnego włoskiego buta, a buty to jedna z wielu bliskich miłości Kajtka. Traktuje to miejsce jako sacrum, niczym artysta swoją pracownie, powstają tu kulinarne dzieła spod ręki spektakularnego mistrza. Pizza, robi dokładnie taką, jak uczyli go w Neapolu. I parzy najcudowniejsze espresso pod bezchmurnym słońcem. Kiedy się tu wprowadzaliśmy, a mieszkanie było istną ruiną z drogim do opłacenia czynszem Kajtek wyjął notes i zaprojektował kuchnię i przedpokój. Jego kreatywność potrafi rozciągać się do granic igrających niekiedy z zupełnie innym wymiarem. Wiedział dokładnie jak chce wykreować wizerunek tego pomieszczenia, co pragnie z niego wydobyć, naturalność, z której płynie z do wierzeniem sentyment, połączony z klimatem starej ciężkości dodatków oraz kilka nowoczesnych szczegółów. Kajetan jest mistrzem wyobraźni, tej szeroko pojmowanej i mało akceptowanej. Cechuje go również specyficzne wynaturzenie ludzkiej przeciętności. Charakter bogaty w szczerość, która stoi momentami stając się bólem dla ludzi. Jest ostrym krytykiem z ciętym językiem. Potrafi doskonale doradzić, pozbyć się wszechobecnych wątpliwości, a konkret jest jedną z podstawowych rys jego twarzy. Człowiek, pełen odwagi i nieskrępowania, z własnym zdaniem na każdy temat. Inteligent dążący do intelektualnego piękna ludzkiego umysłu. Doskonale znający i rozumiejący kobiety. Zobowiązany zawsze im doradzać i pomagać w rozwiązywaniu problemów. Ceni sobie ludzkie wartości i dlatego jednym z jego podstawowych i najczęściej zadawanych pytań to po prostu „warto?”. Skazany na życiowy sukces i ogromną sławę, choć nie do końca wierzący we własne siły i możliwości. Dużo podróżuje i z tych podróży przywozi zawsze coś nadzwyczajnego, jakąś ciekawą historię ze świata, opowiada o ludziach, których spotkał o tym co mu przekazali, mnóstwo miejsc i rzeczy fotografuje przez co jego wspomnienia zawsze są bardzo bogate. Jego drugą wielką miłością, są stare sprzęty, które dominują w SD (Serce Domu) . Jest tu stara lampa, z ciepłym światłem, którą zapala się co wieczór, to właśnie ona nadaje klimat włoskiej knajpki z ciepłym, ciasnym metrażem i grubymi szklanymi szybami, z lekką poświatą kurzu. Jest tu również prawdziwy ręczny włoski ekspres, czarny jak palona kawa z wytartym połyskiem, ściany pomalowane są wapnem, malował je Kajetan, a Zośka trzymała mu starą drabinę, zrobiłam im nawet zdjęcie, i jest to jedna z najoryginalniejszych fotografii.


Meble z miękkiego drewna, w naturalnej formie o barwie ciepłego jasnego orzecha włoskiego, z kwadratowymi skromnymi wyżłobieniami i klamkami w kolorze starego złota. Nie brakuje tu przytulnego przeszklonego kredensu, gdzie mieszka cała zastawa obiadowa, serwis do kawy i herbaty o barwie zimnego mleka i błyszczące szkło, kieliszki o kształtach dużych opływowych, na treść obfitego wina oraz smuklejsze, w których szampan pozbywa się bąbelków. Pod trój rzędnym oknem z widokiem na starówkę na drewnianym parapecie w żelaznych surowych doniczkach stoją zioła prowansalskie, bazylia, oregano, tymianek, pietruszka i wiele innych, których nazwy są dziwaczne a zna je tylko Kajetan. Na parapecie mieszka również stara odrapana, wystrugana z drewna szkatułka z przegródkami i są w niej różne rodzaje herbat. Zielona, Czerwona o smaku wiśni, Czarna, Malinowa, Pomarańczowa, oraz rozgrzewająca czarna z cynamonem i imbirem. Nieopodal raju zawartego w herbacianej szkatułce wiernie wdzięczą się pełne magii, nostalgii, nastroju świece. Jest ich tu mnóstwo, w różnych odcieniach bieli, graniczącej z beżem, poprzez brąz. Są one nieodłącznym elementem ciepła duszy samej Zośki.
Wierzy w ich magiczną moc i siłę jaką doje ich zapalenie i obserwowanie ognia. Mało kto wie, a jeszcze mniej wierzy, że Zośka ma zdolności nadprzyrodzone. Potrafi ściągać myślami ludzi oraz wyczuwać ich energię i aurę. Jest bacznym obserwatorem wszystkich sytuacji, w jakich się znajduje. Wnikliwie przyglądając się osobom, okolicznościom potrafi wyciągać wnioski i perfekcyjnie czytać między wierszami. Nie znosi ludzi humorzastych i wiecznie niezadowolonych z życia, zgorzkniałych zazdrośników, którzy sami nie chcą być szczęśliwi i maja pretensje do szczęśliwych, że są szczęśliwi. Zośka, nie z przypadku nosi to imię. Jej prababcia również nosiła to imię i była niegdyś słynną kobietą z ręką złotą, a do robienia pieniędzy diamentową, w rodzinie krążyły legendy o jej ogromnym majątku i licznych kochankach, których będąc żoną słynnego oficera zmieniała jak rękawiczki. Ponoć była kobietą nad wyraz przedsiębiorczą i pracowitą, o jakże luksusowym statusie społecznym. Opiekowała się swoja wnuczką i wychowywała ją od małego, ponieważ jej córka zmarła przy porodzie, szlachetnie rodząc dziecko złożyła w ofierze samą siebie. Z wyrazów wdzięczności dla babci Zofii, Emilia podarowała swojej córce imię Zosia. Ma to odzwierciedlenie w jej charakterze. Zośka od zawsze byłą po prostu życiowo mądra. Nawet jeśli popełniała jakiś błąd, to była tego błędu niesamowicie świadoma. Świadoma złych morali tego błędu. Dziedzicząc po prababce imię pełne wartości mądrości , dziedziczyła coś jeszcze… i była to wszechobecna przedsi
ębiorczość.

sobota, 1 lutego 2014

Dog days are over





   

   Nocne obłoki strącone zostały już  przez pierwsze słoneczne promienie. Miliony ludzkich istnień budzi się do swej egzystencji. Tej przeciętnie wiejącej nudą, bądź zwyczajnym zmęczeniem materiału lub też pachnące świeżością, szczęściem oraz morzem finansowej rozpusty. I choć budziki brzęczą głośnym dzwonieniem, to łóżka wciągają ich z każdą sekundą coraz bardziej i bardziej. Już dawno powinni wstać… ich stopy  powinny stąpać leniwie po miękkim dywanie i zmierzać w kierunku oddania porannego moczu. Następnie wejść na wagę i skontrolować samego siebie, by do ich luksusowego świata nie wkradło się zbyt dużo tłuszczyku.  Zmierzając w kierunku kuchni w oczywistym ziewaniu nie dostrzegając uchylonych drzwi, uderzyć się w mały palec u nogi, bo niby od czego on jest, no przecież, że do tego, żeby się w niego rano uderzyć i obudzić przed wypiciem pierwszej kawy.  Zasada, ze jaki poranek taki cały dzień nie prognozuje tego dnia pod pojęciem wyśmienitości.
     Ada zaczyna swój dzień zupełnie zwyczajnie, tak jak pięćset innych poprzednich. Leży na lewym boku w czerwonej atłasowej pościeli, na swoim ogromnym łóżku wgapiając się w zdjęcie z Zośką i Kajtkiem, cała ich trójka ma na nim miny tak głupie, jakby przedawkowali krople żołądkowe. Zawsze chce jej się śmiać kiedy widzi to zdjęcie, świętowali wtedy dwudzieste urodziny Kajtka. Przewraca się na prawy bok, ściska mocniej poduszkę w białe groszki. Umieszcza stęskniony wzrok na szkicu namalowanym przez Kajtka, robiącym za obraz. Po chwili dołącza do niej głodny miałczący kot o imieniu na cześć głównej bohaterki filmu „Przeminęło z wiatrem” – Scarllet.  Uwielbiają z Zośką ten dramat wypełniony różnorodnymi rodzajami miłości. Zachwycają się czarującym Redem Butlerem i jego zawadiackim wąsikiem.

Oglądają go, gdy któraś z nich ma FD( Fatalny Dzień). Zazwyczaj cała fala FD ma miejsce w okresie przed okresem, zwanym PSM… nazewnictwo można również odczytywać jako Pasmo Smutku Miłości szerzej rozumiany jako jej bezustanny brak.  Daje upust myślom, które nazbyt natłoczyły się w jej głowie. Wstaje, zsuwa gołe stopy na miękki , puszysty, czerwony dywan, wzrokiem poszukując instynktownie kapci, w międzyczasie leniwie przeciąga się niczym kwiat japońskiej wiśni. Odsłania zasłony, złoto-diamentowy pył słonecznych promieni tańczył wtapiając się teraz w jej twarz, dotarł do każdego  zakątka, zagłębienia, do każdej wyrazistej rysy. Po drodze do toalety nie uderzyła się wprawdzie w mały palec, niedobudzona włożyła stopę do kuwety. Świadomość kociej kupy na bosej stopie robi swoje. Efekt przebudzenia natychmiastowy. Zmiana kolejności, zamiast porannej kontroli tłuszczyku, po prostu prysznic. Zdjęła pidżamę, a właściwie nocna koszulkę, która ciało bardziej wietrzy niż okrywa, ale lubi ją, jest delikatna i nie przylega do ciała dając uczucie nagości a co za tym idzie całonocnego komfortu. Jest teraz szczęśliwie naga, otoczona swoim własnym ruchem gąbki, nieskrępowana lekkością pianki, nucąca „Ty masz dwadzieścia lat, ja mam dwadzieścia lat… przed nami siódme niebo”. Zmoczyła włosy, nakładając kokosowy szampon okrężnymi ruchami palców. Spłukuje je strumieniem letniej wody, kołyszącym taflą miękkiego szepczącego szumu. Jej ciało jest modelowe, przypomina kuszącą rzeźbę wyjętą spod dłuta jakiegoś słynnego włoskiego artysty, który tworzył w renesansie, uznając, ze kultem jego natchnienia jest właśnie ciało i wszystkie jego nadmierne doskonałości. Wychodzi spod prysznica, a wraz z nią para tańcząca niczym baletnica w za ciasnej  spódnicy.  Mokre ciało, po którym lekko spływają jeszcze aksamitnie orzeźwiające kropelki wody wciera balsam, o ciężkim i jakże intensywnym zapachu wanilii z lekką nutą makadamii. Włosy związuje białym ręcznikiem w ogromny turban, drugim otula się  i przewiązuje wokół. Jeśli chodzi o Adę to jej nieodłącznym wrogiem jest waga, a w szczególności tłuszczyk, który zbiera się w okolicach bioder i ud. Oblewa je tak bezlitośnie, że stają się okrągłe. Walczy z nimi od jakiegoś 15 roku życia. Są jej kompleksem, podobnie jak małe piersi, których się wstydzi.  Waga przypomina jej, że powinna mieć się na baczności, ograniczać słodkości i mieć z tego powodu mniej radości. Podejmuje wyzwanie, wchodzi niepewnie na tę szklaną wagę łazienkową, którą dostała od swojej MR ( Matki Rodzicielki) jako prezent bodajże na 22 urodziny. Jest na wadze i widzi… Dwie liczby, znaczy jedną cyfrę. Jest nią 60 równe 60. Ada nie lubi liczby 6, w liceum miała ten numer w dzienniku i przynosił jej potwornego pecha, szóstki w totka też nigdy trafić nie mogła, wiec od dawna nie gra.  Zero również nie jest dla niej satysfakcjonującą liczbą. W szczególności jeśli chodzi o emocjonalny stan konta, a zwłaszcza przed 10 każdego miesiąca. Słynie ona z charakterystycznej dla prawdziwych kobiet nieoszczędności. 60 lubi tylko i wyłącznie pod postacią % jeśli jest to na przykład 60% mniej, czyli wyprzedaż, w szczególności jeśli chodzi o asortyment taki jak: buty, torebki, sukienki, bluzki, spodnie, biżuteria oraz wiele, wiele innych rzeczy, o których przeciętny mężczyzna nawet nie pomyślałby żeby kupić… Właściwie przeciętny mężczyzna nawet nie pomyślałby, że mógłby pomyśleć o tych przedmiotach, które zapewne wydają mu się podmiotem zbędnej materializacji i pomniejszania dorobku. Dla niego lepszą inwestycją byłoby pójście do kiosku i kupienie ordynarnego pisma pornograficznego, z kobietą, której piersi zostały napompowane w photoshopie, bez profesjonalnej obróbki. O dobrym guście oraz pojęciu wyższej elegancji, która jest w prawdzie zmaterializowana nie ma tu mowy.  Nie wspominając, o tym, że ze strachu przed ukochaną po obejrzeniu wyzywających treści wyrzuci ją do koszu przed domem. Takie to męskie. Triumf męskości zbudowany przez XXI wiek.